Słońce leniwie podnosi się nad horyzont. Rozsuwam firanki w moim pokoju i
wpuszczam do wnętrza więcej światła. Zegarek stojący na szafce obok
łóżka wskazuje właśnie 2 minuty po 7. Obecnie pewnie tylko ja jestem na
nogach w tym domu, moim nowym domu w Rzeszowie. Swój zostawiłam daleko
za granicami tego kraju, co o dziwo nie przyprawia mnie o większy
smutek. Po cichu wychodzę z pokoju i udaje się do kuchni. Zatrzymuje się
jednak w progu, bo z zaskoczeniem zauważam, że nie jestem tu sama.
-
Już nie śpisz? - pytał Alek kiedy tylko mnie spostrzega.
- Nie mogłam
spać. Trochę jestem zestresowana tym pierwszym dniem studiów.
-wyjaśniam.
- Siadaj zrobię ci herbaty. - uśmiecha się, a ja chętnie
przystaje na tę propozycję.
- A ty czemu już nie śpisz? - pytam
obserwując jak krząta się po kuchni i przygotowuje śniadanie.
-
Przyzwyczajenie. - odpowiada nie odwracając się do mnie - Na treningi
wstaje wcześnie to i w wolny dzień nie potrafię już długo spać.
-
Sportowcy... - wzdycham teatralnie, co Alek kwituje cichym śmiechem.
Po
chwili zostaje obłożona masą jedzenia z poleceniem zjedzenia
pełnowartościowego śniadania. Nie wiem nawet od czego zacząć, więc
słodzę tylko herbatę i upijam łyk.
- Jak wrócę ma być wszystko zjedzone.
Wybacz, że nie będę ci towarzyszyć, ale potem pewnie nie dobije się do
łazienki, więc wolę teraz skorzystać. - Alek cmoka mnie w policzek i
znika w korytarzu.
Z talerzyka podnoszę kanapkę z ciemnego pieczywa z
ogórkiem i szynką. Jedząc myślę o swoim nowym życiu. Jeszcze kilka dni
temu byłam w swoim domu na Białorusi, a dziś zaczynam dorosłe życie jako
studentka. Ciesze się, że mój wujek, a zarazem chrzestny razem z
Natalią zgodzili się bym zamieszkała u nich przez jakiś czas dopóki nie
stanę finansowo na nogi. Przeze mnie nie zawsze mieli lekkie życie, a mimo to zaufali mi i postanowili wziąć pod swoją opiekę.
- Cześć kochanie, już wstałaś? - do kuchni
wchodzi pani Achrem.
- Nerwy nie dają mi spać.
- Dasz radę, jesteś
inteligentną dziewczyną.
-Mam nadzieję. - szepcze.
Natala siada obok
mnie z kubkiem kawy i talerzem kanapek przygotowanych przez jej męża.
- O
której jedziecie? - pyta.
- Alek mówił że o 8.30. Możesz go poprosić
żeby po mnie nie przyjeżdżał, to tylko kłopot poza tym chciałam zapoznać
się ze swoją trasą na uczelnie. - proszę kończąc śniadanie.
- No
dobrze.. - mówi z wahaniem.
Wracam do swojego pokoju, do torebki wkładam potrzebne mi rzeczy po czym
zbieram ubrania i idę do łazienki, która na moje szczęście jest już
wolna. Odbywam poranną toaletę i właściwie jestem gotowa do wyjścia z
domu. Czekam jeszcze, aż Alek pożegna się z żoną i dziećmi, ja rzucam na
do widzenia krótkie cześć i wychodzimy. Po kilkunastu minutach jazdy
jestem już pod swoją uczelnią.
- Na pewno chcesz sama wracać? - przyjmujący zatrzymuje samochód i odwraca się w moją stronę.
- Tak, nie mam pięciu lat żebyś mnie musiał wozić w tą i z powrotem. -
mówię lekko zniecierpliwiona za co zostaje zmierzona surowym wzrokiem.
- Twoja mama prosiła bym się tobą zajął.
- Dziękuję, potrafię świetnie zadbać sama o siebie. - mówię hardo i
łapie za klamkę by wysiąść, bo ta wymiana zdań zaczyna mnie irytować.
- Dało się zauważyć. - odgryza się, a ja nie mogę tego słuchać.
Wysiadam
i głośno trzaskam drzwiczkami. Pokonuje w jak najszybszym tempie plac
dzielący mnie od gmachu uczelni i mieszam się w tłum studentów. Nadal
czuje się jak mała dziewczynka w której kipi zbyt wiele agresji.
Oddycham szybko i rozglądam się dookoła. Nie mam pojęcia gdzie dalej się
podziać więc zerkam na kartkę z zajęciami i postanawiam poszukać sali
nr 15 w której mam się pokazać na początek. Idąc korytarzem myślę o tym
co wydarzyło się niedawno w samochodzie Achrema. Dopiero teraz nachodzą
mnie wyrzuty sumienia. Nie powinnam się tak zachować. Alek chce dla mnie
dobrze, a ja zachowuje się jak naburmuszone dziecko kiedy powie mu się
kilka słów prawdy. Zatrzymuje się przed drzwiami z numerkiem 15, mocno wciągam do płuc powietrze i wchodzę do środka.
Po kilku godzinach opuszczam duży budynek i czuje jak ból rozsadza mi głowę. Odzwyczaiłam się chłonąć wiadomości, w końcu od matury minęły mi już 2 lata na nic nie robieniu, a właściwie robieniu zupełnie nieużytecznych rzeczy, więc moja głowa nie jest przygotowana na nawał nowych informacji. Siadam na ławce w małym parku za uczelnią i rozkoszuje się promieniami październikowego słońca. Właściwie powinnam wrócić do domu na obiad, z którym być może czeka na mnie Natalia, ale nie mam teraz na to siły. Poza tym zaczynają mnie gryźć wyrzuty sumienia z powodu tego jak potraktowałam Alka. W jednej chwili decyduje się pojechać na Podpromie. Chce porozmawiać z nim osobiście. W domu pewnie o wszystkim dowiedziałaby się Natalia, a nie chce by usłyszała o tym, że znowu coś odwalam. Wstaje i kieruje się na przystanek. Mam szczęście, bo już po kilku minutach zjawia się tramwaj, który zabiera mnie w okolice hali. Przemierzam jeszcze mały kawałek pieszo po czym wchodzę do budynku. Już mam się kierować na trybuny, kiedy słyszę za sobą czyjś głos.
- Przepraszam, czego pani tu szuka?
Odwracam się i widzę jak Niko patrzy na mnie zdziwiony. Podchodzi bliżej i drapie się w tył głowy.
- Nie wiedziałem, że to ty. Myślałem, że... a właściwie nieważne. - lekko się czerwieni co wywołuje na mojej twarzy uśmiech.
- Nie jesteś na treningu? - pytam.
- Wracam od fizjoterapeuty. Musiał mnie trochę rozmasować. - uśmiecha się rozbrajająco, a ja kiwam głową ze zrozumieniem.
- Wiesz może czy Alek jest na hali?
- Jest. Chcesz z nim pogadać? - obserwuje mnie ciekawie, a ja znów potakuję skinięciem głowy.
- Za jakąś godzinę kończą, więc nie wiem czy masz ochotę tyle czekać.
- Trochę długo. - krzywię się, ale wiem, że nie mam innego wyboru jak tylko zaczekać.
- Możesz dotrzymać mi towarzystwa, bo wybieram się na siłownie, trochę rozruszać obolałą nogę.
- Serio mogę? - uśmiecham się szeroko i czekam na odpowiedź, jednak jej nie dostaje. Za to Niko łapie mnie za rękę i prowadzi za sobą. Przez chwilę zerkam na moją malutką dłoń schowaną w jego silnej i dużej dłoni i robi mi się tak jakoś miło. Dopiero przed drzwiami siłowni puszcza moją rękę i zaprasza mnie do środka. Zdejmuje kurtkę i rzucam ją razem z torebką w kąt sali na stos materacy, a sama siadam na rowerku. Siatkarz zabiera się w tym czasie za lekkie ćwiczenia obciążające nogi, a ja by nie siedzieć bezczynnie zaczynam pedałować. W końcu skoro jestem już na siłowni to warto to wykorzystać. - myślę.
Obserwowanie ćwiczącego Penczewa trochę mnie zawstydza, więc staram się tylko od czasu do czasu na niego zerkać. Przyjmujący jednak nie ułatwia mi sprawy, bo cały czas o coś pyta. Po jakimś czasie przyzwyczajam się i na luzie spoglądam na jego gimnastykujące się ciało. Przez to nie zauważam nawet szybkiego upływu czasu i dopiero kiedy drzwi otwierają się i do środka wpada zziajany Krysiek o mało nie spadam z rowerka.
- O Lenka! - patrzy na mnie zaskoczony, ale po chwili na jego twarzy pojawia się szeroki uśmiech.
- Jezu człowieku, chciałeś mnie zabić? - pytam schodząc bezpiecznie z przyrządu i widzę jak Niko powstrzymuje śmiech.
- No co ty, Alek to by mnie chyba zabił. - patrzy na mnie z politowaniem, jakbym powiedziała, że nie wiem ile to jest 2x2 i on mi to musi wytłumaczyć.
- No dobrze co się stało Krzysiu? - pyta Niko, bo widzi, że mam ochotę coś jeszcze powiedzieć.
- Trener chce widzieć wszystkich, a potem sobie wrócisz trenować. - spogląda na nas jeszcze raz i wychodzi.
Zbieram swoje rzeczy i idę w ślad za Ignaczakiem. Dopiero przed wejściem na sale się zatrzymuje.
- Ja tu zaczekam. Dzięki, że mogłam z tobą posiedzieć. - mówię do Niko.
- Nie ma sprawy. Miło było. - uśmiecha się i już ma odchodzić, ale jeszcze przez ramie rzuca do mnie - Powiem Alkowi, że czekasz.
- Dzięki.
Na wujka czekam kolejny kwadrans. Wychodzi razem z Krzyśkiem, co wcale mnie nie dziwi. Widząc mnie przestaje się uśmiechać i mówi do libero, że zaraz przyjdzie.
- Co tu robisz? - pyta chłodno.
- Chciałam cie przeprosić za rano. Chyba jeszcze trochę potrwa zanim zacznę się zachowywać jak na mój wiek przystało.. - spuszczam głowę i czekam na jakieś kazanie.
- Wiesz, że się martwię o ciebie. Przecież nie chce ci zrobić krzywdy.
Podnoszę powoli wzrok na niego i widzę jak niezauważalnie się uśmiecha. Wiem, że nie jest zły, widzę to po jego oczach.
- Wiem, przepraszam i proszę tylko byś spróbował mnie nie traktować jak dziecko, dobrze? A wtedy na pewno będę grzeczna i nie będę już się obrażać za każde słowo. - uśmiecham się najładniej jak potrafie w nadziei, że to pomorze.
- Ale ty jesteś dzieckiem - zbliża się do mnie i czochra moje włosy - i do tego takim nieznośnym. - oboje wybuchamy śmiechem.
- Nie powiesz Natalii? - pytam, gdy już zostawia moją fryzurę w spokoju.
- Nie powiem łobuzie. - bierze mnie pod rękę i idziemy w stronę szatni - A tak w ogóle to czego ja się dowiaduje, że z Penczewem ćwiczysz sobie w siłowni? - patrzy na mnie z nieprzeniknionym wyrazem oczu, a ja czuje, że się rumienie pod tym spojrzeniem.
- Czekałam na ciebie, więc trochę umiliłam sobie czas. - wzruszam ramionami.
- Chyba muszę sobie z nim poważnie porozmawiać.
- Przestań, to tylko znajomy. Taki sam jak np Krzysiek.
- Dobra, dobra. - uśmiecha się - Zaczekaj na parkingu, będę za 10 minut. - zostawia mnie samą i znika za drzwiami szatni.
Z ulgą kieruje się do wyjścia, jednak zaraz pojawia się kolejny niepokój. Mam nadzieję, że Alek żartował z tą rozmową i nie będzie zaczepiał Niko.
Cześć kochani. Wybaczcie, miał być w środę, a jest dzisiaj.
Przez pracę nie mam czasu na bloga, także zmiana czasu,
rozdziały będą raczej w weekend.
Jeśli chodzi o Alka to powiem Wam tylko, że tę jego kontuzję
odczuwam jakby był dla mnie kimś bliskim. No cóż w końcu
nie bez przyczyny, wszystkich ludzi związanych z siatkówką
nazywa się rodziną.
Pozostaje modlić się o jak najszybszy powrót do zdrowia i
treningów.
#AlekStayStrong
Matko i córko! Ćwiczący Niko pobija wszystko inne na głowę! ......Okej, już się uspokoiłam ;) Alek i poważne rozmowy z Niko, czyżby chciał wybić przyjmującemu chrześniaczkę z głowy ^^ ? Myślę, że Lena będzie grzeczna i nie nabroi oraz będzie umiała na spokojnie przyjąć troskę Alunia :) Aż mi się smutno zrobiło, jak pomyślałam o Achremie w rzeczywistości, a w opowiadaniu :( Dokładnie: #AlekStayStrong ! Mam malusieńką prośbę, dawaj wiecej Pencheva ;P Na siłowni było miło, a ten tekst "Czego Pani tutaj szuka?" wywołał u mnie ogromną salwę śmiechu ;) Po tym poście nie mogę się doczekać kolejnego weekendu, aż napiszesz nowy :) Ciekawość mnie zżera co też wymyśliłaś dalej :D Jak do tej pory ten rozdział jest najlepszy ;) Ach, ten Krzysiu ^^ Na koniec pozdrawiam i czekam na kolejne słodkie posty ;*
OdpowiedzUsuńWydaje mi się że Lena z czasem zacznie zachowywać się "normalnie". Ciekawe co tam Krzysiek zdążył naopowiadać jeszcze Alkowi. A co do ostatniego meczu to przyznam szczerze że nie lubię Resovii ale jak zobaczyłam ten upadek Alka to się popłakałam. Pozdrawiam i zapraszam do siebie na nowość kedzierzynskie-szczescie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńKrzysiu pewnie ma już w głowie miłosną historię tych dwojga :D SUPER opowiadanie
OdpowiedzUsuńzdecydowanie najlepszy rozdział jak do tej pory. Wszyscy trzymamy kciuki, żeby nasz kapitan jak najszybciej wrócił do zdrowia. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział;) ja ma dokładnie tak samo jeśli chodzi o Alka... nie mogę sobie poradzić z tą sytuacją, chodzę smutna i ciągle myślę o nim, o drużynie i czekających nas ciężkich chwilach. Nie wspomnę już o bólu brzucha jaki towarzyszy mi od piątku... Wiem, że to może się komuś wydawać dziwne, ale jak już tu pisałam Alek to mój siatkarz nr 1, mam do niego ogromy szacunek i po po prostu uwielbiam go;) Ty na pewno zrozumiesz;) do następnego!;)
OdpowiedzUsuńDobrze rozumiem Lenę i jej zdenerwowanie przed pierwszym dniem na uczelni. Jej małą sprzeczkę z Alkiem też rozumiem, bo zazwyczaj najtrudniej jest słuchać prawdy o sobie z ust osób na których nam zależny. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Dzięki temu małemu zgrzytowi Lena miło spędziła czas razem z Niko.
OdpowiedzUsuńMnie też kontuzja Alka bardzo dotknęła. Chyba jak każdego kibica, nie tylko Resovii. Eh, pozostaje tylko wierzyć, że drużyna pozbiera się po dwóch porażkach i wróci na piąty mecz do Rzeszowa.
Pozdrawiam ciepło
Lorin |please-stop-us|
Jeszcze raz ja. Zostałaś nominowana do Liebster Award:) Szczegóły na moim blogu http://please-stop-us.blogspot.com/2014/04/liebster-award.html
UsuńPozdrawiam i niecierpliwie czekam na kolejny rodział:)
Oooo... Pojawiło się coś więcej niż krótka wzmianka o Nikołaju! Jeeej! :3 Bardzo się cieszę z takiego obrotu sytuacji. ;)
OdpowiedzUsuńNo i Niko... Ja go tak straaasznie lubię. No i Achrem, też go uwielbiam! No, a teraz ta okropna kontuzja! :/ Dlaczego teraz, w tak ważnym momencie dla Resovii! Eh... Jednak nadal wierzę i wierzyć będę w ich wygraną! :)
Taka moja mała uwaga "pomorze" za bardzo rzuca się w oczy, a tak to wszystko jest świetne. ;) Nie wiem dlaczego ja wcześniej nigdy nie trafiłam do ciebie na żadne opowiadanie.
Pozdrawiam,
OL. ;>
Przepraszam za spamowanie pod rozdziałem!
UsuńZostałaś nominowana do Liebster Award serdecznie zapraszam!
Usuńhttp://paczka-owocowejlandryny.blogspot.com/2014/04/liebster-award.html
OL. ;>
:)
OdpowiedzUsuńkiedy można się spodziewać następnego ? :)
OdpowiedzUsuń49 year old Account Coordinator Alia Newhouse, hailing from Guelph enjoys watching movies like Investigating Sex (a.k.a. Intimate Affairs) and Fishing. Took a trip to Kalwaria Zebrzydowska: Pilgrimage Park and drives a Ferrari 250 SWB California Spider. przejdz tutaj
OdpowiedzUsuń