- Jedziesz z nami do Kielc? - pyta mnie Alek tydzień po meczu
rozpoczynającym sezon. Siedzę obok niego na huśtawce na placu zabaw. Obserwujemy jak Daniel z Igorem bawią się w piaskownicy. Natalia wybrała
się do przyjaciółki, więc nie czuje na sobie jej uważnego spojrzenia i
mogę delektować się tym cudownym piątkowym popołudniem.
- Niby jak? Do autobusu przecież mnie nie weźmiecie. - wzruszam ramionami, chociaż mam wielką ochotę tam pojechać.
- Ja jadę jutro samochodem razem z Igłą. Musi coś załatwić, więc pomyślałem, że pojedziemy razem z nim. Co ty na to?
Patrzę na niego przez chwilę i szukam w jego oczach lub uśmiechu jakiś
oznak, że robi mnie w balona, ale nic takigo nie dostrzegam.
- Pan Andrzej tak po prostu was puszcza? - dziwię się.
- Oj mała dużo rzeczy nie wiesz. Nie jesteśmy w wojsku, nie mamy
żelaznej dyscypliny. - śmieje się krótko i unosi lekko brwi - To jak?
- Pewnie, że jadę. O niczym tak nie marzyłam jak o dniu spędzonym w
jednym samochodzie z Krzyśkiem. - kiwam głową z kamienną twarzą i
mocniej odbijam się stopami od ziemi, dzięki czemu huśtam się wyżej a
mój śmiech rozbrzmiewa wokoło. Już jutro zobaczę Dawida, a to powód do
radości.
Budzę się o 6 godzinie wyrwana ze snu przez okropny dźwięk budzika.
Momentalnie zdaje sobie sprawę, że ten wyjazd to jednak bardzo głupi
pomysł, ale zamiast obrócić się na drugą stronę zrzucam z siebie kołdrę i
wstaje. Biorę do ręki ubrania, które starannie przygotowałam wczoraj i
idę do łazienki. Po 40 minutach jestem gotowa na podróż, wchodzę jeszcze
na chwilę do kuchni by zjeść kilka tostów i wypić szklankę soku.
Spotykam tam Alka, który pije kawę i w szybkim tempie je owsianke.
- Dobrze, że już jesteś. Za 10 minut będzie Igła. - przez chwilę zatrzymuje na mnie wzrok po czym znowu wraca do jedzenia.
- Dobrze wiedzieć. - burczę cicho pod nosem tak by tego nie słyszał, nalewam sobie szklankę soku, który duszkiem wypijam.
Do ręki biorę jabłko i powoli się w nie wgryzam. Alek kończy śniadanie i zmywa po sobie naczynia.
- Zaraz wracam, weź rzeczy i wychodzimy. - znika w korytarzu, a ja robię
po chwili to samo. Biorę swoją torbę z pokoju i przewieszam ją przez
ramię. Wracam do przedpokoju, Alek już się ubiera, więc w ciszy robię to
samo. Wychodzimy na zewnątrz i widzę, że Krzysiek już na nas czeka w
samochodzie. Dostrzegam kogoś jeszcze, ale zanim zdążę się odezwać by
zapytać wujka kto jeszcze z nami jedzie dostaję odpowiedź.
- Wystroiłaś się tak dla Penczewa? - Alek uśmiecha się z ironią, a ja
oblewam się rumieńcem. Wczoraj pół wieczoru spędziłam na tym by
dopasować strój. Chciałam wyglądać ładnie, ale nie w przesadny sposób.
Miało wyjść naturalnie, a jednak przesądziłam.
- Nie, dla Krzyśka. - odpowiadam również z ironią i na widok miny Alka
mam ochotę głośno się zaśmiać. Jednak powstrzymuje się od tego i
wzruszam tylko ramionami.
- Bez takich mi tu. - siatkarz znów się uśmiecha po czym otwiera
bagażnik gdzie wkładamy swoje torby. Zaraz potem otwiera mi drzwi do
samochodu, a ja gramolę się do środka.
- Cześć. - rzucam obojętnie i patrzę na twarze siatkarzy, a Alek zajmuje miejsce obok Krzyśka.
- Siema młoda. - Igła odwraca się do mnie i szeroko uśmiecha - Załatwiłem ci towarzystwo co byś się nie zanudziła z dziadkami.
Staram się uśmiechnąć, ale chyba wychodzi z tego grymas.
- Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko. - mówi do mnie zdezorientowany Niko.
Mam dziwne wrażenie, że i on nie wiedział o tym, że będzie jechał ktoś
jeszcze. Nasila się gdy widzę ukradkowe spojrzenie Ignaczaka skierowane
do mojego wujka i oczko, które do niego puścił.
- Oczywiście, że nie. Na pewno fajnie spędzimy czas. - uśmiecham się
słodko do bułgara tak by Igła to widział. Zaczynam się domyślać co jest
grane, ale w żaden sposób nie mogę się zdradzić. Nie mogę się tylko
doczekać miny libero i wujka kiedy po meczu podejdę do Dawida.
Pierwszą godzinę jazdy w sumie przespałam. Budze się dopiero gdy Igła
zajeżdża na stacje paliw. Zapomniał zatankować wcześniej samochód.
Wywracam oczami i cicho wzdycham.
- Jak się spało? - pyta mnie z uśmiechem Niko kiedy Krzysiek z Alkiem wysiadają.
Odwracam się w jego stronę i odwzajemniam miły gest. Lubię tego
chłopaka, nie wcina się kiedy nie trzeba, ale taktownie stara się ze mną
zaprzyjaźnić.
- W porządku, ale Igła strasznie jeździ. Czy on naprawdę nie widzi tych
wszystkich dziur? - wybuchamy śmiechem i stwierdzam, że on naprawdę jest
w porządku.
- Nie chcesz wyjść, rozprostować nóg? - pyta kiedy uspokajamy się.
- Zapaliłabym.. - wzdycham.
- Palisz? - Niko patrzy na mnie tak jakoś inaczej. Czego mogłam się spodziewać?
- Rzuciłam, ale jeszcze czasem mi się zdarza. - wzruszam ramionami i
odwracam twarz. Temat skończony. Nie chce nawet wiedzieć co pomyślałby o
mnie gdyby dowiedział się o wielu innych rzeczach z mojej przeszłości.
- Niestety nie mam przy sobie żadnych papierosów - stara się żartować - ale zawsze można je kupić, w końcu to stacja paliw nie?
Znów na niego spoglądam i widzę jak nieśmiało się uśmiecha.
- Dzięki nie trzeba. Poza tym wiesz... Alek.
- Nic mu nie powiem. - na potwierdzenie swoich słów kręci głową.
- Kochany jesteś, ale wytrzymam. - uśmiecham się do niego.
Przyjmujący przez chwilę szuka czegoś w kieszeniach kurtki po czym wyjmuje chupa chupsa i mi podaje.
- Proszę, chyba odrobinę zdrowszy.
Biorę od niego lizaka i spoglądam mu w oczy.
- Dziękuje. - mówię cicho.
Teraz wiem, że jemu jednemu mogłabym opowiedzieć o swoim życiu. Zrozumiałby.
- Ej ja też chce. - do samochodu wracają Krzysiek z Alkiem i oczywiście w libero budzi się dziecko.
- Masz kawę z tego co widzę. - rzucam do niego.
- Też mogłaś mieć, ale nie chciałaś. - odcina się.
- Że co?
- Pytał cie kiedy spałaś, jak chcesz to wrócę i ci przyniosę. - dołącza się Alek.
- Nie chce, ale trzeba być bardzo inteligentnym pytać o coś kogoś kto
śpi. - burczę i żeby nie powiedzieć o słowo za dużo biorę się za lizaka
którego dostałam. W lusterku widzę jak Krzysiek pokazuje mi język, więc
pukam się palcem w czoło i odwracam wzrok. Dalsza cześć trasy mija nam
spokojnie. Chłopaki cały czas dyskutują o siatkówce, więc ja się nie
odzywam by nie wyszły moje braki wiedzy w tej dziedzinie. Alek musiałby
się wstydzić za taką siostrzenice.
- Lena przez cały sezon będziesz na każdym meczu? - zagaduje mnie Niko, a ja w odpowiedzi wzruszam ramionami.
Alek odwraca się w moją stronę, nie uśmiecha się.
- Wiesz, że to nie problem. Już dzisiaj mam dla ciebie plakietkę, będziesz siedzieć ze statystykami. - mówi poważnie.
- Dzięki. - rzucam tylko i zatapiam się w myślach.
Tak naprawdę nie potrzebuje tej plakietki, spokojnie mogłabym pracować jako tancerka, gdyby dziewczyny chciały mnie tylko przyjąć do grupy, ale od dawna nie mam w sobie tej siły i pasji do tańczenia co kiedyś. Teraz pozostaje mi tylko siedzieć na krzesełku obok Mieszka i spoglądać jak dziewczyny dają występy na parkiecie. Tęsknię za tym czym kiedyś zajmowałam się całymi dniami, ale już dawno zeszłam z tej drogi.
Nie wiem kiedy, ale znów zasypiam. Budzę się dopiero kiedy samochód ostro hamuje i prawie nie wpadam na fotel Krzyśka. Pas ciągnie mnie z powrotem do tyłu i głośnym plasem uderzam plecami o kanapę.
- Igła opanuj się trochę! - burczy do niego Alek, a ja staram się ogarnąć to co się dzieje.
- Mało nam Leny nie poturbowałeś. - dorzuca się Niko i pochyla się bliżej mnie - Wszystko w porządku? Zrobiłaś sobie coś? - lustruje mnie czujnym okiem.
- Ja? Jeśli już to on mi zrobił! - unoszę głos, bo dochodzi do mnie to, że Ignaczak specjalnie tak zahamował.
- Dobra przepraszam, chciałem cie obudzić, ale chyba przesadziłem. - spogląda w lusterko, a ja widzę, że faktycznie głupio mu za to co zrobił.
- Chyba na pewno przesadziłeś. - mówi Niko i wysiada. Obchodzi samochód i otwiera drzwi od mojej strony. Odpinam pas i wysiadam.
- Dziękuję. - mówię cicho do przyjmującego i rozglądam się dookoła - Gdzie jesteśmy?
- Pod Kielcami. Krzysiek coś załatwi z Alkiem i jedziemy na mecz.
Pozostali siatkarze wysiadają, Alek podchodzi do mnie i przytula lekko do siebie.
- Wszystko ok? - pyta.
- Żyję. Idziemy z wami czy mamy zaczekać? - odsuwam się od niego.
- Załatwimy tylko spotkanie z dzieciakami i wracamy.
- Czemu nie mówiliście, że wybieracie się do szpitala? - dopiero teraz orientuje się, że duży budynek, który przed nami widnieje to szpital.
- A nie wiem w sumie. - mówi wujek i drapie się w tył głowy.
- Czyli zostaje sama, Niko idzie z wami?
- Nie, Niko zostaje z tobą. Tylko my dwoje mieliśmy zaproszenie. - odpowiada mi Krzysiek i wskazuje na siebie i Alka. Wyjmuje z bagażnika dwie duże reklamówki z których prawie wypadają zabawki, a mi robi się jakoś tak przykro.
- Miło widzieć Krzysiu, że robisz coś dobrego. - mówię stłumionym głosem.
- Mam się obrazić? - rzuca mi z uśmiechem.
- Niko zajmiesz się Leną, my jesteśmy już trochę spóźnieni? - Alek zwraca się do Bułgara i bierze jedną z reklamówek.
- Jasne. - chłopak patrzy na mnie z uśmiechem.
Ignaczak z Achremem odchodzą w stronę szpitala, a my zostajemy sami.
- No to teraz jesteś zdana na mnie. - porusza śmiesznie brwiami.
- W takim razie masz pomysł co będziemy robić?
- Oczywiście. - staje bliżej mnie, pochyla się nade mną i zakłada za moje ucho kosmyk włosów. Mimowolnie przechodzi mnie dreszcz i jak zahipnotyzowana spoglądam w jego oczy. - Chcesz zobaczyć? - pyta mnie cicho, a ja kiwam tylko głową. Przejeżdża opuszkami palców po mojej twarzy, a drugą ręką chwyta mnie za dłoń. Przełykam szybko ślinę i dalej nie spuszczam wzroku z jego oczu. Ściska mocniej moje palce, tak, że moje wcześniej zimne dłonie są już ciepłe po czym uśmiecha się słodko i...
_____________________________________
Witam wszystkich w ten świąteczny dzień :) Mam nadzieję, że święta wesołe :)
Bardzo chciałam Was przeprosić za moją dłuższą nieobecność, powód prosty
brak internetu :/ W prawdzie jest jeszcze telefon, ale on ze mną nie chce współpracować...
Dlatego rozdział dopiero dzisiaj, kiedy kolejny ciężko mi powiedzieć. Poza tym zaniedbałam
Wasze opowiadania, teraz ciężko będzie mi wszystko skomentować, więc myślę, że
poczekam na nowe rozdziały u Was i wtedy będę na bieżąco :) Bardzo proszę o zrozumienie :)
Pozdrawiam gorąco, lecę coś jeszcze zjeść ;p
Aaa jaka końcówka! Ja chcę ciąg dalszy!
OdpowiedzUsuńBędzie, będzie ;p
UsuńJak zwykle ciekawie i intrygująco. Już się nie mogę doczekać na jaki to pomysł wpadł Nikolay ;)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dowiesz się w kolejnym rozdziale :)
UsuńW takim momencie kończyć? Ech.. zaintrygowałaś mnie:) Czekam na następny:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTrzeba podnieść trochę atrakcyjność tego opowiadania ;p
UsuńCoś mi się wydaje że to będzie coś co zupełnie zaskoczy Lenę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAż ten Alek z Igłą, dwie swatki się znalazły;-D Jak tylko zobaczyłam pierwsze zdanie, to pomyślałam "Oho, Dawid wraca". A tu proszę, Niko odpowiednio zajął się Leną. I ta końcówka. Proszę szybko o kolejny rozdział, bo teraz będę siedziała i rozkminiała co ten Bułgar wymyślił:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cię serdecznie
Lorin |please-stop-us|
Chyba mi się komentarz usunął. Grrrrr..!
OdpowiedzUsuńJa nie wiem, co to się z tym Alkiem porobiło! Igła ma na niego zdecydowanie zły wpływ! Kolejna swatka nam wyrosła..
A Lena i Niko to tak na poważnie, czy nas chcesz tylko zdezorientować?? Bo jestem cholernie ciekawa!
pozdrawiam! :*
Igła & Alek to zabójczy zespół swatek :) Koniec rozdziału jest strasznie intrygujący. Pobudzasz naszą wyobraźnię do granic możliwości. Oczywiście czekam z niecierpliwością na następny rozdział. Mam nadzieję że nie będziesz nam kazała długo czekać. :* pozdrawiam
OdpowiedzUsuńawwwwww *.* Igła i Alek jakie swatki xd wpadłam tu przypadkiem i się nigdzie nie wybieram, zostaję. Nie dość, że Alek, którego tak strasznie mi teraz brakuje na boisku, bo tak cholernie Go cenię za to jakim jest siatkarzem, ale i człowiekiem do tego moj drugi idol- Igła, a Niko *.* Bułgar, ktorego tak bardzo lubię i jeszcze Dawid. Sami bohaterowie przyciągają. A do tego tak piszesz, dziewczyno swietne to jest! Ciekawi mnie przeszłos głownej bohaterki. Cieszę się, że tu dotarłam ;) pozdrawiam i czekam na kolejny, Bobru
OdpowiedzUsuńoby Niko wymyślił coś miłego. a Lena niech opowie mu swoją historię. proszę :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :*